Góry od wieków przyciągają ludzi.Dla mnie są niczym magnes,lubię tam przebywać i czuje się tam jak w domu.I najważniejsze nie mam daleko. Wieczorem szykuje wszystko,żeby rano nie tracić czasu.Cały tydzień śpię tylko po pięć godzin i z piątku na sobotę zaszalałem.Śpię całe sześć godzin.Szybkie śniadanie i przed szóstą ruszam.Po 20 km niemiła niespodzianka.Zaczyna intensywnie padać.Znajduje schronienie na przystanku i muszę przeczekać deszcz.Tracę 1,5 h. i już na starcie jestem 40 km w plecy.Jadę dalej ,ale myślę nad zastępczą trasą.Niebo z zachodu zaczyna się przejaśniać,przebija się słońce.Noga dobrze podaje 30-40km na liczniku,wiatr we włosach i to decyduje żeby kręcić dalej.W Tarnowskich Górach jest już sucho,tu w ogóle nie padało.Szybko przebijam się przez Śląsk.Odbijam na Sośnicowice i trasą 919 kieruję się na Racibórz.Piękna droga,ruch znikomy cały czas jadę otoczony lasami.Około 12 przekraczam wirtualną granicę w Pietraszynie.Ot byłem w Polsce jestem w Czechach,żadnych szlabanów kontroli Przejście graniczne w Pietraszynie.
Mijany rowerzysta pokazuje mi sklepy w Sudicach.Niestety już zamknięte.Pierwszy czynny do 11 drugi do 12.Pól tabliczki czekolady, jabłko i śmigamy dalej.Są tu doskonałe drogi,bardzo dobry asfalt(chyba mieszanka asfaltu i betonu),dwukrotnie szersze od naszych i świetnie oznaczone Wiadomo gdzie jedziemy,a dodatkowo co kilometr tabliczki ile jeszcze do celu..Znikomy ruch,a kierowcy wyprzedzają na mile.Ładne widoki,czyste powietrze.Czuć różnice.W Opawie robię zakupy w supermarkecie.Złotówek nie przyjmują,ale można płacić kartą.Daniel3ttt radził zabrać kartę i tak zrobiłem.Kupuję mleko,dwie paczki ciastek,tylko dwa banany bo marne i dwie bułki ,trzy paluchy.Razem 77 koron(bank przeliczył 12,45 zł).Marzy mi się biały ser,ale muszę odpuścić,bo nie wziąłem zapięcia do roweru.Oszczędzam tylko jedną paczkę ciastek i ruszam na Bruntal.Widok na Pradziada,jakieś 5 km przed m.Bruntal.
Tu masakruje mnie wiatr.37 km pokonuje w ponad dwie godziny.Bałem się tej drogi nr.11,ale jest tu pobocze techniczne.Dookoła piękne widoki.sporo podjazdów.Nie są zbyt strome,ale długie.Myślę ,że w normalnych warunkach większość można zrobić na blacie.Świetnie jest tu wszystko oznaczone.Tylko raz upewniam się że dobrze jadę.W Bruntalu skręcam na drogę 452 i kieruję się na Andelską Horę.Tu skręcam z głównej drogi i koło zajazdu zaczynam podjazd pod Pradziada.Najpierw z 200 metrów w górę,potem z 300 w dół.Później już tylko w górę.
Nie jest daleko około 8km,ale muszę wznieść się z 640 m na prawie 1500m :)Droga jest asfaltowa,zupełnie przyzwoita,miejscami tylko na poboczu zalega sporo piachu i żwiru.Większość podjazdu na średniej tarczy,a później(pierwszy raz od niepamiętnych czasów) wrzucam kołowrotek.Taki niby kołowrotek,bo z tyłu tylko 19-23.Cały podjazd robię za jednym razem.Nie jest specjalnie ciężko,ale monotonnie i nudno.Droga cały czas w lesie,żadnych widoków.Spory ruch tyle że w dół i ciągłe "Ahoj"Parking Przed Pradziadem.
Prawie na miejscu
Jakieś 200 metrów przed szczytem kończy się las i można zacząć podziwiać widoki.Widoczki.
Na szczycie robię fotki,uzupełniam kalorie,ubieram kurtkę i szykuje się do zjazdu.Już prawie 19-ta.Pustki,strasznie wieje i całe towarzystwo siedzi w schronisku.Mam jednak farta.Wjeżdża szosowiec i robi mi kilka fotek.Zjazd bez historii.Ręce na hamulcach i bezpieczne 30-40 km-na godzinę.Kilkaset metrów niżej na parkingu muszę jednak odpuścić na 10-15 minut i reanimować ręce.Wracam do Andelskiej Hory i tu kieruje się na Vbrno.Robię taką małą nawigacyjną pomyłkę i dojeżdżam do miasta ,a powinienem skręcić 5 km wcześniej.Dalej na Krnov,Głubczyce.Około 22 przekraczam granicę w Pietrowicach.Telepie się po tych naszych kiepskich wąskich,żle o znaczonych drogach.Różnica jest kolosalna.Spada ciśnienie,robi się sennie.Koło północy i tak z trzy godziny zaczyna mocno padać,ale nie robi to na mnie wrażenia bo jest ciepło.Zatrzymuje się tylko raz.Uzupełniam wodę w bidonie i przekładam ciastka i połowę czekolady do kieszonek.Po piątej rano jestem na miejscu.Zdecydowanie najlepsza tegoroczna wycieczka.Sporo wrażeń i przeżyć.Szkoda tylko ,że ciągle mało czasu na więcej.
...przyzwoitej formy.I dużo i mało,ale są przebłyski. Cz-wa-Nierada-Sośnica -Koziegłowy-Żarki-Złoty Potok-Przyrów-Radomsko-Nowa Brzeźnica-Mykanów-Mstów-Cz-wa
Witam.
Najchętniej na kilka, kilkanaście dni z sakwami gdzieś w Polskę.Chętnie też bez-noclegowe jednodniówki z dwójką trójką z przodu.Kiedyś sporo terenu i fotek,dziś więcej asfaltu.Lubię wyskoczyć na chwilę i po prostu cieszyć się samą jazdą.To już szósty rok dość intensywnej jazdy i wciąż spora frajda.
"Na co dzień" krótkie 50-150 km przebieżki po przepięknej jurze.Swoje osiągnięcia będę wpisywał na bieżąco.Wspomnę jednak ,że zdarzyło mi się przejechać 3 tys. w miesiącu,jak również pokonać 500 km w dobę.Staram się jeździć cały rok.Lubię też wyskoczyć w Taterki, a zimą na narty i pochodzić z kijkami.Wpadłem tu na chwilę bo mam trochę planów na przyszły rok, a nie wszystko mogę wyczytać z blogów.