Cz-wa-Tworóg-Strzelce Opolskie-Krapkowice-Prudnik -Zlate Hory-Jesionik-Hanusowice-Kraliky-Międzylesie-Kłodzko-Ziębice-Grodków-Prądy-Opole-Dobrodzień-Lubliniec-Cz-wa Drugie podejście do czeskiej Pragi z marszu.Burze ukradły mi pół dnia.W trakcie trasy i tak musiałem jeszcze przeczekać burzowy armagedon.Zostało zastępcze kółko przez Zlate Hory,przez które przejeżdżałem po północy.Niesamowite uczucie znaleźć się w takim gwiezdnym tyglu.Następna próba pewnie w przyszłym roku.
Dawno,dawno temu zrobiłem tu pierwszą pięćsetkę.Dociągnąłem po koleżeńsku dwóch szoszonów do mety.Później był BBtour i garść innych maratonów.Wsiąkłem na dobre.Wróciłem na orbitę i spróbowałem zrobić solową 600-tkę....brakło pół godziny.2015r. był przełomowy mój wysłużony trek Sreberko dostał wsparcie od Kubusia.To był rok nauki i GRMDP... W tym roku uznałem,że orbita będzie dobrym przetarciem przed BBT.Pojawiło się kilka nowych twarzy w lokalnym ultra.Przed startem zakładałem,że 10 osób spróbuje zawalczyć o 600,15 osób powalczy o 500.Liczyłem,że w praktyce ukończy odpowiednio 5 i 10 osób.Dużo się nie pomyliłem. U Krzary wszystko jest nietypowe: start o 19,numerki startowe wg.orbitowej logiki,brak wpisowego.Bazą i zarazem pit-stopem po kolejnym 100 kilometrowym okrążeniu jest Folwark Kamyk.Startuje w pierwszej grupie i po chwili zostaje Nas kilku.W Blachowni zatrzymuje Nas zamknięty przejazd kolejowy...na 10 minut.Dojeżdżają sprowadzone specjalnie na tą imprezę eksportowe gwiazdy Symfonian i Funio:)Dużo rozrywki na pierwszym kółku.Walka z zajechanym napędem(łobuz nie zdążył wymienić) i od kręcenia na małej koronce łapie mnie kurcz.Radzę sobie bez schodzenia z roweru.Stabilizuje się czołówka po pierwszym kółeczku:Czechuu,Funio.Marcin87,Symfonian i ja.Średnia 34,4 km/h.Krótka przerwa,ubieram nogawki,koszulkę termo,tankuję isotonic i w drogę.W sumie w czwórkę, bo traci się Czechuu.Balują w Pająku,Olsztynie my kręcimy zawzięcie.W Nieradzie dopada mnie kurcz,konkretny.Funio mało na mnie nie wpada.Plus jest taki ,że sobie radzę i stabilizuje się napęd,czasami mogę wrzucić blat.Po drugim kółku 32,2 km/h.Dają makaron z jogurtem to chwilę dłużej siedzimy,po 15 min.dochodzi Czechuu.Ścina przerwę do pięciu minut i rusza z Nami na trzecie kółko.Na moich oczach rodzi się ultras.Noc pogodna,gwiazdki,księżyc...romantycznie.Nad ranem temp. spadnie do 12 stopni ,ale chłodnawo jest tylko nad zbiornikami.Ruch zanika,jedzie się świetnie,każdy ciągnie po kilka kilosów,równiutko.Bajkowe widoczki w nocy Olsztyn ,Mstów i epicki zjazd w Małusach M. po prostu miód ,malina.Strava pokazała ponad 100 km/h :)Trzecie kółeczko kończy Symfonian,mocna długa zmiana 4-ka nie schodzi z licznika.Nie chce usłyszeć tego co mi powie,ale Go rozumiem.Ile można tak kręcić w kółko?Średnia z kółeczka 30,9 km/h W bufecie podali ciasto drożdżowe z owocami.Nie żałowali.Czwarte kółko bez historii,jeszcze rześko,mały ruch.To chyba na tym kółku zostaje na siku-stopie na 1-ce w Kościelcu,kto to wie tyle tych kółek było.Zwolnili ,doszedłem.Średnia z kółeczka 31,6km/h.Podali tuńczyka z makaronem,sosem warzywnym,sok pomidorowy.Dobrze dali,to Nam z pół godziny zeszło.Piąte kółeczko zaczyna grzać,ruch duży.Nieciekawie,ale zgrana paka to kilosy szybko uciekają.Z podjazdu na Choroń robi się prawdziwy Mount Everest.Średnia z kółeczka 30,7km/h.Bardzo smutny moment,rezygnuje Marcin87.Ostatnie kółeczko na zupełnym lajcie,grzeje niesamowicie.W Olsztynie dojeżdża samochód z fotografem i do Mstowa mamy niezapowiedzianą sesję zdjęciową.Dodaje to sił,czuć metę.Doskonale wyczuwa to Czechuu,ciągnie niesamowicie.Kończymy o 16.40,przedzieramy się przez tłumy na Folwarku( nie kibiców :) ) Mają tu z Nami mały kłopot,chcę się ulotnić po angielsku.Funio przekonuje ,żeby chwile zostać.W końcu dostajemy pamiątkowy kufel i piwo na drogę.Strasznie to ciężkie było :) Trasa jaka jest każdy widział.Traci się dużo czasu na światłach,przejazdach,skrzyżowaniach(wyszło mi orientacyjnie 1godzina 10 min). Przyzwoite asfalty,w pierwszej części sporo lasów i ładny widokowo kawałek Choroń-Mstów.To trochę zaskoczenie:mały ruch na czterech pierwszych okrążeniach,od 9 rano to już masakra. Sportowo wyszło przyzwoicie,ale to zasługa mocnego składu i jazdy w grupie.Brakowało mi mocy pod nogą, największego atutu blatu ,dynamiki,płynności jazdy.Nie udało sie wymienić napędu przed imprezą. Podziękowania dla Symfoniana i Marcina 87 za to,że przyjechaliście,ze Wam się chciało.Ten wynik to także Wasza zasługa.Świetna robota. Podziękowania dla Czechuu i Funia za wspólną 600-tkę.Wspólnie,solidarnie po zmianach,doborowe towarzystwo.Funio dobrze ,że przyjechałeś.Czechuu jesteś bardzo mocny nie zatrzymuj się na 600-tce. Cieszę się ,że ktoś taki pojawił się w Cz-wie. Krzarze za organizację,dziewczynom za obsługę w niczym nie ustępujecie kultowej obsłudze na PK w Brzozowie:) wszystkim uczestnikom,uczestniczkom.Sponsorom. PS. Rekordowa ilość uczestników,pomimo tego niewiele osób mijaliśmy po drodze. Kiedyś to były orbity,można było spotkać każdego:)
Trasa poprowadzona mało uczęszczanymi drogami przez Stobrawski Landscape Park.Świeże powietrze po opadach i temp około20 stopni.Idealne warunki na rower.
Nocny wypad po gminy.Nie zawsze po asfalcie,nie zawsze po śladzie,takie uroki gps-a.Pustki,cisza i spokój.Sarna o trzeciej nad ranem podniosła mi adrenalinę na maxa.Na deser już nad ranem przejazd przez Rezerwat Stawy Milickie i Park Krajobrazowy Doliny Baryczy.Dawno tak nie odpocząłem.
Witam.
Najchętniej na kilka, kilkanaście dni z sakwami gdzieś w Polskę.Chętnie też bez-noclegowe jednodniówki z dwójką trójką z przodu.Kiedyś sporo terenu i fotek,dziś więcej asfaltu.Lubię wyskoczyć na chwilę i po prostu cieszyć się samą jazdą.To już szósty rok dość intensywnej jazdy i wciąż spora frajda.
"Na co dzień" krótkie 50-150 km przebieżki po przepięknej jurze.Swoje osiągnięcia będę wpisywał na bieżąco.Wspomnę jednak ,że zdarzyło mi się przejechać 3 tys. w miesiącu,jak również pokonać 500 km w dobę.Staram się jeździć cały rok.Lubię też wyskoczyć w Taterki, a zimą na narty i pochodzić z kijkami.Wpadłem tu na chwilę bo mam trochę planów na przyszły rok, a nie wszystko mogę wyczytać z blogów.