Z Łapszanką w tle.

Sobota, 3 czerwca 2017 · Komentarze(2)
Kategoria Jednodniówki
Cz-wa-Żarki-Pilica-Skała-Sąspów-Kawiory-Więckowice-Zabierzów-Kryspinów-Kraków-Wieliczka-Dobczyce-Kasina W.-Mszana D.-Zabrzeż-Krościenko n.Dunajcem-Hałuszowa-Niedzica-Łapszanka-Brzegi -Zakopane-Czarny Dunajec-Zawoja-Stryszawa-Wadowice-Zator-Bolęcin-Trzebinia-Olkusz-Zawiercie-Myszków-Cz-wa
Start 3.30.Miało być ciut wcześniej żeby Kraków komfortowo minąć,ale nie wyszło.Zimno 7 stopni,a wietrząc licznik na zjazdach jeszcze chłodniej.Nawet mi nie przyszło na myśl,żeby wziąć rękawiczki.Piękny wschód słońca zastaje mnie na Mirowskim Gościńcu.Na Jurze jestem codziennie,ale dopiero chwile kiedy jest cisza,nie ma ruchu samochodowego pozwalają docenić piękno tego zakątka Polski.Mijam perełki w Skarżycach,Smoleniu.Umiarkowana masakra po nocy na drogach:sarna,jeż i to rzadkość dwa koty.Jakaś klątwa wisi nad kotami w tym roku :)Dość sprawnie i szybko docieram do Kryspinowa i tu jakiś remont ,zakaz wjazdu.Muszę zjechać ze śladu i trochę błądzę po Krakowie.Tu się nie da ,tam zakaz,tu objazd,słabo widzę mapę w garminie,bo słońce przeszkadza.Zamotałem się na dobre.W końcu usiadłem w cieniu,podumałem i jak ruszyłem z miejsca od razu trafiłem na DK 94.Straciłem tu ponad godzinę,a ujechałem kilka kilosów.Dalej już bez problemów: zjazd na Dobczyce i doga na Kasinę Wlk.Na którymś z podjazdów patrzę na licznik i widzę ,że prawie stoję w miejscu.Tak mnie pochłonął Kraków,że zapomniałem o jedzeniu i piciu.Szybko naprawiam błąd i hejka w drogę.Wiele razy przejeżdżałem przez Krościenko nad Dunajcem zwykle w nocy lub nad ranem i dopiero w sobotę zobaczyłem jakie to urokliwe miejsce.Strzeliste,zalesione,zielone stoki schodzące do doliny Dunajca.Bajka.Podjazd na Hałuszową i wjeżdżając na drogę do Niedzicy gdzieś tam między drzewami dostrzegłem cel wycieczki.Taterki.Doskonała pogoda to i widoki przednie na j. Czorsztyńskie,zamek w Niedzicy.I dalej na Łapszankę.Usiadłem na ławeczce i pozachwycałem się trochę.Nie żałowałem sobie :)Podjazd w Brzegach mnie zmasakrował nielicho,nie tyle podjazd co dziurawa droga.Na Głodówce odsapłem momencik i kontemplowałem widoczki.Bezproblemowy przejazd przez Zakopane i zakupy w Czarnym Dunajcu,komfortowe bo wstawiłem rower do sklepu.Jem kolację i przebieram się na noc.Jeszcze 200 km przede mną,a ja nie zamierzam się już nigdzie zatrzymywać.Krowiarki sprawnie,a później koszmarna droga do Stryszawy.Kto jechał ten wie.Polska prawidłowość:im gorsza droga tym większy ruch.Pierwotnie miałem jechać przez przeł.Kocierską,ale w Stryszawie jakaś magiczna siła skierowała mnie w prawo na Krzeszów.Dalej sprawdzoną drogą przez Wadowice,Płazę,Trzebinię,Zawiercie.40 kilosów zostaje mi do mety,muszę się jednak zatrzymać,żeby ubrać kurtkę.Ha 10 km dalej wbijam na stacje benzynową.Jest przeraźliwie zimno i nie daje rady.Szok.Chwilę na odtajanie,rozgrzanie organizmu i już bez przygód do Cze-wki.Piękna trasa,moc wrażeń,a teraz idę śnić o Taterkach.

Komentarze (2)

I pewnie mniej dziur było :) Gratuluję!

vuki 06:53 poniedziałek, 5 czerwca 2017

Fajny wypad :D Widzę, sam sobie zrobiłeś Maraton Podróżnika :D

CFCFan 22:45 niedziela, 4 czerwca 2017
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!