MRDP. Epilog. Jestem bardzo zadowolony i spełniony. Zrobiłem to co planowałem i o czym marzyłem. Ten maraton trzeba ukończyć, żeby docenić skalę trudności i ogrom wysiłku. Tu nie wystarczy być dobrze przygotowanym fizycznie, psychicznie. Nie da się wszystkiego przewidzieć, musisz mieć odrobinę szczęścia. Większość dróg jest kiepska i nie pojedziesz jak na BBT 30km/h. Tu trzeba orać po dwadzieścia parę na godzinę. Wytrzymałość to podstawa. Zabrał mi ten maraton wszystko co najlepsze: szybkość, bardzo dobrą jazdę w nocy. Tu jednak sporo się traci, taka zaciskająca się pętla. Wolniej jedziesz, w nocy jeszcze wolniej, gorzej jesz wolniej, mniej śpisz jeszcze wolniej. Czasu coraz mniej ha, ha. Żal roweru niesamowicie, no ale cierpieliśmy wspólnie :) Sportowo mogło być lepiej !? Tak, ale mogło być też gorzej. 10 miejsce w solo (chyba to dobrze policzyłem) to bardzo dobre miejsce .Cenię to wyżej niż BBT. Stawiałem przed maratonem na Wilka, a na "czarnego konia" Ricardo. Z młodych na Kosmę i Gavka. Dużo się nie pomyliłem. Kosma odleciał i pewnie szybko nikt mu nie dorówna. Paweł to nie jest jakaś wielka niespodzianka. Poza podium to już nie są jakieś wielkie różnice. Można zauważyć, że młodzi się tu bardzo dobrze pokazali. Czas pokaże czy to chwilowe, czy już stały trend? Największy wygrany to Robert 1973. To wielka sprawa, chylę czoło. Co bym poprawił,zmienił? Nic o czym bym nie wiedział. Wszystko to rozbija się o kasę: - lekki śpiwór wydaje się lepszym, wygodnym i praktycznym rozwiązaniem, niż noclegi - rowerowe jedzenie, tego mi najbardziej brakowało. Nie trawię McD-ów, Orlenów, a sklepowe jedzenie jest dobre na chwilę. - nie udało się pożyczyć zapasowego garmina. Wiele osób miało. - zmieniłbym drogi na lepsze. Paweł obiecał, że na następny maraton wyremontuje wszystkie drogi lol :) Koszty: 3 noclegi+śniadanie i obiad w knajpie: 60+35+35+10+20=160 zł zakupy w Biedronce 11+4 inne sklepy-240,63 zł altaziaja 8,49 zł dojazd 2x80 zł Garść cyferek: Całość trasy z garmina (podobnie wyszło z licznika 9 km więcej) dystans-3.165,4 km. ( z kawałków na stravie wyszło 18 km więcej, już tego nie zamierzam poprawiać) czas jazdy-142,05 min. avg. 22,3 km/h v max 71,9 km/h brutto 223,43 min. przewyższenia z Sigmy 23.900 m podobnie z serwisu ridewithgps.com 24.200 m Strava-15 tys ?! Zdrowie: - kark, ciągle pobolewa i może nigdy nie będzie jak dawniej - nadgarstki trochę lepiej niż zwykle, owijka i nowe rękawice pomogły - kciuk ciągle lekko opuchnięty - wargi zaleczone - tyłek w stanie idealnym, drobne obtarcia wkładki bbt-our i vitesse+linomag - trochę kolana, stopy i kręgosłup w trakcie maratonu Podziękowania: - najbliższym - chłopakom ze sklepu rowerowego Axis z Piekar Śl. - serwisantowi Danielowi - Transatlantykowi - Marsmanowi za latarkę - Skowronkowi (Darii) za suplementy - wszystkim kibicom i życzliwym osobom na trasie - Kubusiowi ha,ha
To był kiepski rok dla mnie. Nic nie układało się tak jak powinno. Na wiosnę byłem w czarnej finansowej d..ie i nic nie zapowiadało, że może być lepiej. Pod koniec marca wypadek miał Robert 1973 przybyło wątpliwości, a moje szanse na start oscylowały na poziomie 5%. Pod koniec kwietnia napisała Kot o swoich problemach ze zdrowiem i z zapytaniem :czy jadę? Odpisałem, że szanse są marne i czarno to widzę. Wszystko odwróciło się w maju. Przytuliłem trochę grosza, w czerwcu i lipcu było podobnie. Odpuściłem wszystkie starty i skupiłem się tylko na MRDP. Oczywiście ktoś inny kupiłby jakieś spodnie, buty, poszedł z kumplami na piwo.Ja ciułałem każdy grosz na imprezę do której przygotowywałem się już w ubiegłym sezonie, poprzednich latach. Jak nie teraz to kiedy?! Czekać kolejne cztery lata? Sportowo nie byłem za bardzo zapuszczony bo kręciłem trochę na treku, a w maju po wymianie łańcucha zacząłem śmigać na Kubusiu jeszcze niewiele, ale w czerwcu już wskoczyłem na swoje normalne tory. Pod koniec lipca zrobiłem finansowy rachunek sumienia i wyszło, że będzie biednie, ale będzie. Prze serwisowałem Kubusia, opłaciłem startowe, bilety i kupiłem kilka niezbędnych rzeczy. Do wymiany pilnej zostały koła i mocno wyjeżdżone buty. W tylnym kole wymieniłem zapadki licząc, że jakoś to będzie. Sporym zmartwieniem były buty, podeszwa zrobiła się miękka, zaczęły pobolewać podbicie, kostki,kolana, a czasami achillesy. Byle czego nie kupię zgodnie z dewizą, że "biedny Szkot kupuje najdroższy garnitur, bo wie , że będzie go miał do końca życia". Zostałem więc przy starych butach ryzykując tym samym kontuzje i niepożądane bóle.Wiele osób mnie wtedy wspierało i życzliwie pomagało.Wydaje się, że zrobiłem wszystko co mogłem na tą chwilę zrobić i przygotowałem się w miarę dobrze do imprezy.Wydawało się, że po przejechaniu GMRDP i BBT 2016 nic mnie nie zaskoczy. Bardzo się jednak myliłem.
Witam.
Najchętniej na kilka, kilkanaście dni z sakwami gdzieś w Polskę.Chętnie też bez-noclegowe jednodniówki z dwójką trójką z przodu.Kiedyś sporo terenu i fotek,dziś więcej asfaltu.Lubię wyskoczyć na chwilę i po prostu cieszyć się samą jazdą.To już szósty rok dość intensywnej jazdy i wciąż spora frajda.
"Na co dzień" krótkie 50-150 km przebieżki po przepięknej jurze.Swoje osiągnięcia będę wpisywał na bieżąco.Wspomnę jednak ,że zdarzyło mi się przejechać 3 tys. w miesiącu,jak również pokonać 500 km w dobę.Staram się jeździć cały rok.Lubię też wyskoczyć w Taterki, a zimą na narty i pochodzić z kijkami.Wpadłem tu na chwilę bo mam trochę planów na przyszły rok, a nie wszystko mogę wyczytać z blogów.